Subscribe:

Labels

piątek, 9 września 2016

Bananowe tiramisu

Czy wiecie, że we Włoszech tiramisu jada się na drugie śniadanie?

Idźmy tym tokiem myślenia...tak, tak... :)

Zacznijmy od śniadania, potem na obiad, deser, kolację :)

Mimo, że po zjedzeniu całej brytfanki znaczenie "tiramisu"
może trochę zaszwankuje i nas nie "uniesie",
to zapewne trochę nieba w gębie pozostanie :)

Na specjalne zamówienie moja wersja tiramisu
z bananami i karobem zamiast kakao :)

Składniki:

500 g serka mascarpone
3 małe paczki biszkoptów podłużnych
4 jajka
1 łyżka cukru lub innego słodu
3 banany
250 ml mocnej kawy
1 kieliszek likieru amaretto lub esencja waniliowa
kakao lub karob do posypania


Wykonanie:

Na początek zaparzamy mocną kawę i pozwalamy jej ostygnąć.
Przecedzamy, aby nie miała fusów i łączymy z alkoholem lub esencją waniliową.

Żółtka oddzielamy od białek.
Ubijamy je z cukrem aż masa zrobi się gładka i bladożółta.
Do żółtek powoli (po 1 łyżce) dodajemy serek mascarpone
i dalej miksujemy.
Następnie dorzucamy pogniecione banany (obrane)
i mieszamy do uzyskania gładkiej masy.

W oddzielnej misce ubijamy białka na sztywno.

Drewnianą łyżką przekładamy pianę z białek
 do masy jajeczno serowej i delikatnie mieszamy.

Teraz każdego biszkopta moczymy szybko w kawie
i układamy na brytfance.
Ja swojej foremki nie smarowałam niczym, ani nie wykładałam papierem.
Ten deser nie przywiera i później nakładamy go łopatką.

Na warstwę biszkoptów nakładamy połowę masy jajeczno-serowej.
Następnie układamy drugą warstwę moczonych biszkopów
i znowu przykrywamy masą.


Na koniec ciasto posypujemy kakao lub karobem.
Ewentualnie dla ekstremalnej rozpusty możecie 
użyć wiórków gorzkiej czekolady.


Deser jest najlepszy, gdy odstoi w lodówce całą noc.
Wtedy dobrze się zsiada i łatwo wyjmuje łopatką.
O ile przetrwa tę noc ściskania :)
A z tym niektórzy mieli u mnie problem... :)


2 komentarze: