Subscribe:

Labels

niedziela, 31 stycznia 2016

Witamina po witaminie... Witamina D

Troszkę szaro za oknem, prawda?
 Gdzie słońce... Lato wróć :)
Niestety jesień i zima, a nawet wiosna słońca nam może poskąpić w naszej strefie klimatycznej.
Czujemy się ospali, zmarznięci, bez chęci do ruchu, łatwiej się przeziębiamy.

Czy pomyślałeś, że to z braku słońca nad nami?

 Pewnie i pomyślałeś, ale czy wiesz, że to właśnie dzięki promieniom słonecznym możesz
wytworzyć w organizmie witaminę D,
 która to pobudza cię do działania
 i sprawia,że jesteś zdrów jak ryba i dosłownie promieniejesz? :)



Coraz częściej mówi się o wpływie witaminy D na organizm oraz skutkach jej niedoboru.
 A jak się okazuje, w Polsce większość osób ma braki witaminy D.

O tym, że witamina D zapobiega krzywicy wiemy, ale nie zdajemy sobie sprawy,
 że zapobiega ona wielu, wielu schorzeniom?

W tej chwili na fali jest lektura Jerzego Zięby "Ukryte terapie.Czego ci lekarz nie powie." 
Autor książki od 20 lat zajmuje się naturoterapią, 
szczególnie w odniesieniu do naturalnych metod leczenia i zapobiegania chorobom przewlekłym i nowotworom.

Sama książka jest ciekawą pozycją, zwłaszcza dla osób, które już miały doczynienie z innymi lekturami dot.szeroko pojętej naturoterapii,
medycyny niekonwencjonalnej, zdrowego trybu życia i temu podobnych.

W "Ukrytych terapiach" sporą część poświęcono właśnie witaminie D.

W skrócie ( o ile się da krótko :) ) przybliżę, co daje ta witamina słońca :)




Jak się okazuje witamina D ma swoje receptory w każdej komórce naszego organizmu
Logicznie myśląc - po coś tam te receptory są.
 Każda komórka reaguje na witaminę D, jeżeli mamy jej wystarczającą ilość.

Lekarze zalecają ok. 400 IU/dzień (IU= Jednostki międzynarodowe). 
Jednak zwraca się uwagę, że skoro witamina D działa nie tylko na układ kostny, 
ale na cały organizm, może potrzeba jej znacznie więcej.

J. Zięba uważa, że 400 IU jest ilością nic nie znaczącą i potrzeba jej o wiele więcej.

W wysokim stężeniu we krwi witamina D
 działa silnie bakteriobójczo i wirusobójczo
poprzez uruchomienie procesu produkcji zespołów białkowych.

Organizm zaczyna produkować swój własny antybiotyk!



Witamina D pobudza silnie nasz układ odpornościowy.

Grypa w okresie jesienno -zimowym przy witaminie D?
 Tego na pewno nie uświadczysz. 
I to nie chodzi, że nagle w zimę pojawiają się nowe zarazki, bo one są cały rok. 
Po prostu my nie dbamy o swoją odporność i wszystko łapiemy.
J. Zieba przytacza publikacje na ten temat. Ale o tym się nie mówi :) 
Czemu? To już temat na osobne wywody :>

Ponadto wg przeprowadzonych badań witamina D obniża ryzyko cukrzycy typu 1 u dzieci 
- i to o 88%. 
Obecnie coraz więcej dzieci cierpi na cukrzycę.
Witaminę D podaje się u nas noworodkom. Ale po roku drastycznie obniża się jej dawkę, tłumacząc się tym, że ryzyko krzywicy minęło, bo dziecko zaczyna samemu jeść i więcej przebywa na zewnątrz, na słońcu itd.
Ale czy możemy dostarczyć witaminę D z jedzenia? :) No własnie...

Witamina D ma wpływ na kości i rozwój miednicy. 
Jej niedobór może osłabić mięśnie miednicy, co przyczynia się do niemożność naturalnego porodu. 
Badania przeprowadzone na ciężarnych kobietach wykazały, że u tych z właściwym poziomem witaminy D ryzyko zastosowania cesarskiego cięcia było czterokrotnie obniżone.
Dlatego suplementacja witaminą D jest tak istotna w czasie ciąży, 
a także na długo przed zajściem w ciążę.
J. Zieba,powołując się na badania dr Hollisa, wspomina, że podając kobietom w ciąży 4000 IU witaminy D, nie wystąpiły żadne skutki uboczne. 
Stwierdzono, że witamina D nie powoduje toksyczności w jakimkolwiek stopniu,
pomimo wysokich dawek.

W mleku matki brakuje witaminy D. Dlatego podaje się ja dzieciom. 
Tylko 10% przyjmowanej przez kobietę witaminy D przechodzi do jej pokarmu.
Jeżeli przyjmowałaby bardzo duże dawki (6000-10000 IU) to dopiero wzrosłaby ilość witaminy D w mleku i nie trzeba by było podawać witaminy D oddzielnie.

Dr Hollis wysunął te wnioski ze swojej 25 letniej praktyki. 
Natomiast tyle lat nie mógł zdobyć zgody na podanie kobietom 4000 IU witaminy D, 
ze względu na brak zgody rządowej i odpowiedź, że to je "od razu zabije".

Dopiero po publikacji badań innego naukowca - dr Reinholda Vietha- o toksyczności witaminy D, 
Dr Hollis uzyskał zgodę na badania.
 Dr Vieth wykazał, że toksyczność nie jest taka jak do tej pory sądzono.

Czy można się zatruć witaminą D?

 Tak, ale dawki musiały by być ekstremalnie duże i codzienne.
Oficjalnie Amerykański Instytut Medyczny podaje granicę 10 000 IU/ dzień.
Jak twierdzi autor "Ukrytych terapii" jest to granica bardzo zaniżona, co i tak świadczy, że toksyczność jest o wiele niższa niż do tej pory sądzono. 
400 IU a 10000 IU robi różnicę.

Wśród naukowców zajmujących się witaminą D uważa się, 
że poziom witaminy D nie powinien być niższy niż 35ng/ml, 
zaleca się poziom 50-80 ng/ml, przy czym lepiej aby poziom nie przekroczył 150 ng/ml.

Do tego ważna jest suplementacja codziennie chociażby mniejsza dawką,
 ale dzień w dzień, niż nasycanie się na raz bardzo dużą ilością,ale kilka razy w roku.

Witamina D po wytworzeniu w skórze jest transferowana do wątroby i nerek, 
gdzie przechodzi dalsze przemiany metaboliczne.



 Podstawowym metabolitem jest witamina D oznaczona jako 25(OH).
Po kolejnej przemianie, głównie w nerkach (chociaz nie tylko!) zamieniana jest w metabolit 1,25(OH). Metabolit 1,25(OH) jest formą aktywną
Organizm produkuje zawsze stałą ilość tego metabolitu, natomiast stan nasycenia krwi witaminą D okresla metabolit 25(OH) -i ten badamy!

Może uda się wam złapać skierowanie z nfz, ale raczej cudem. 
Profilaktycznie nic nie chcą badać, bo niestety u nas takie pojęcie jak profilaktyka nie istnieje, np.badanie mammograficzne nie jest profilaktyką ale metodą diagnostyczną, 
określającą czy nowotwór już jest. (to także temat rzeka na inną rozprawę :) )

Profilaktyka to zapobieganie chorobie jak jej nie ma i nie ma przesłanek, 
że się pojawić ma za chwilę.
 I to  jest najcięższe w zastosowaniu. 
Po co walczyć z czymś czego nie ma, jak by było to by się powalczyło...
 Tekst słyszałam wiele razy :)

UWAGA!
 Witamina D rozpuszczalna jest w tłuszczach. Musi być przyjmowana z posiłkiem zawierającym tłuszcz (może to być sałatka, kanapka z masłem, samo masło czy łyżka oleju).
Inaczej mało co z niej skorzystamy.
Ponadto należy ją suplementować wraz z witaminą K2.
np. Rano bierzemy witaminę D ,a oddzielnie wieczorem K2.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przy czym pomaga witamina D?

-Redukuje ryzyko wystąpienia nadwagi, pozwala zachować wagę idealną.

-Pomaga przy regulowaniu ciśnienia.

-Redukuje bóle kostne, kręgosłupowe.

-Leczy reumatoidalne zapalenia stawów.

-Stoi na straży prawidłowo przebiegającej ciąży.

-Redukuje nienormalny wzrost komórek.

-Chroni komórki przed infekcjami i powstaniem chorób wewnętrznych.

-Redukuje ryzyko wystąpienia cukrzycy u dzieci.

-Chroni układ kostny i zapobiega krzywicy.

-Pomaga prze demencji, depresji, bezsenności.

-Leczy stany zapalne skóry, łuszczycę itp.

-Niweluje infekcje górnych dróg oddechowych.

-Zapobiega powstawaniu nowotworów (piersi, jelita grubego, jajników, prostaty, trzustki).

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Skąd brać witaminę D? :)

W jedzeniu jej za wiele nie uświadczysz, dlatego trzeba ją suplementować
 i korzystać jak najwięcej ze słońca - nie opalać się na heban, ale korzystać mądrze. 
Jak?
Nie opalać się - ale naświetlać.

Słońce jest najlepszym źródłem witaminy D.



Jak czerpać ze słońca co najlepsze?

Światło słoneczne to fala elektromagnetyczna o określonych parametrach m.in. długości fali 
(to  nas interesuje w odniesieniu do wit.D).
Fale długie dają światło czerwone, krótsze żółte, najkrótsze - niebieskie.
Dla nas istotne jest światło krótszej długości fali, czyli ultrafioletowe.

Długość fali wiążę sie z energią (w postaci fotonów) transmitowaną przez światło.
Ultrafiolet z tego względu podzielono na 3 rodzaje: UVA, UVB, UVC.



Każdy rodzaj ultrafioletu ma inne właściwości - i oto chodzi.
 Im krótsza długość fali, tym większą energię światło przenosi.

UVA dociera do powierzchni ziemi.
UVB o dł.281-289 nm pochłania atmosfera. Te o dł.290-319 nm w większosci przedostają się przez atmosferę i docierają do powierzchni Ziemi.
UVC jest, a raczej powinno być całkowicie pochłonięte przez warstwę ozonową i nie dotrzeć do Ziemi.

Na nas pada UVA i UVB.Przy czym 100 razy więcej dociera do nas UVA niż UVB.
UVA jest dłuższe - ma mniej energii i dogłębniej penetruje naszą skórę.
UVA powoduje przez to powstawanie wolnych rodników, uszkadza kolagen, przez co powoduje zmarszczki i pogorszenie stanu skóry;
UVA uruchamia melanocyty odpowiedzialne za rozpoczęcie procesu powstawania barwnika, który daje ciemniejsze zabarwienie skóry.
UVA uważa się za główną przyczynę zwiększonego ryzyka powstawania złośliwego nowotworu skóry.

UVB w mniejszym stopniu przenika do skóry, może powodować powstawanie niezłośliwych zmian nowotworowych przy długiej ekspozycji na słońce.
UVB powoduje zaczerwienienie skóry, ale przy oparzeniu.

Jednocześnie UVB jest jedyną frakcją światła słonecznego, powodującą powstawanie witaminy D chroniącej nasz organizm przed nowotworami.

Największa ilość światła (uva,uvb,uvc) przenika w samo południe lub w godzinach 10-15, 
w godzinach w których warstwa atmosfery jest najcieńsza.
W tym czasie dociera do nas dużo dobrego UVB ale i złego UVA.

Rano i popołudniu promienie słoneczne musza docierać do nas przez grubszą warstwę atmosfery.
Wtedy UVA dociera do nas nadal dużo, natomiast UVB nie dociera do nas już prawie wcale.
W tym czasie nasz organizm nie jest w stanie wytworzyć witaminy D, bo nie ma z czego.

Dlatego w samo południe promieniowanie słoneczne daje nam najwięcej.

Sprzeczne jest to z rozpowszechnioną ideą smarowania się toną kremów i to długo przed tym zanim ujrzymy słońce, prawda?

Oczywiście trzeba zaznaczyć, że na ilość przedostających się UVA i UVB wpływ mają takie czynniki jak położenie geograficzne, zanieczyszczenie powietrza, pogoda, wysokość nad poziomem morza itd.

Ciekawostka:

Dr Michael Holich, którego badanie przywołuje J.Zięba, sprawdzał wpływ położenia geograficznego na wytwarzanie witaminy D poprzez światło słoneczne.
Na szerokości geograficznej odpowiadającej położeniu Gdańska, wg tych badań, w miesiącach od października do marca organizm nie jest w stanie wytworzyć jakiejkolwiek ilości witaminy D.

Jak sobie nie zaszkodzić słońcem? 

Właśnie naświetlać się a nie leżeć plackiem :)
Brązowa opalenizna mówi o tym, że organizm ma dość.
Wtedy to właśnie spada gwałtownie produkcja witaminy D a nie odwrotnie!

Osoby z ciemną karnacją opalają się szybciej na brąz,
ale też na ogół mają niższy poziom witaminy D. 
Żeby to nadrobić, muszą więcej przebywać na słońcu. 
Ciemny barwnik zabezpiecza ich przed oparzeniem, ale żeby nie mieć niedoboru witaminy D,
z konieczności muszą przebywać na słońcu o wiele dłużej
niż osoby o jasnej karnacji.

Badania wykazały, że w USA populacja o ciemnej, czarnej skórze najbardziej choruje na schorzenia związane z niedoborem witaminy D.
Z drugiej strony rasy nordyckie mają bardzo jasną skóę, żeby już niewielka  ilość słońca wystarczyła do wytworzenia witaminy D.

Jak się naświetlać?

Trzeba indywidualnie dobrać taką długość czasu naświetlania skóry, żeby następnego dnia nie było jej zaczerwienienia.
Jeśli zaczerwienienie utrzymuje się 24 godziny, to mocno przesadziliśmy.
Jeżeli naświetlamy się w bardzo słonecznym miejscu ziemi, 10-15 minut z przodu i tyle samo z tyłu - to wystarczy.

Jeżeli idziemy na plażę najpierw naświetlamy się i pozwalamy UVB dotrzeć do skóry i wytworzyć witaminę D, a potem możemy nasmarować się już wszystkim czym tylko chcemy.

Witamina D jest magazynowana w tkane tłuszczowej, z której uwalnia się przez wiele dni.

Czy możemy przedawkować opalanie?

 Reakcje organizmu są tak silne,że nie przedawkujemy, ale w reakcji obronnej organizmu dostaniemy np.mdłości, oparzeń czy udaru.
Do tego jeśli suplementujemy witaminę D, to czas rozpadu witaminy D wytworzonej przez słońce wydłuża się - Witamina D ze słońca pozostaje we krwi 2-3 razy dłużej niż ta z suplementacji.
Tym samym nasz organizm jest w stanie chronić się dłużej przed chorobami.

A czy solarium jest tak szkodliwe jak mówią?

Jeżeli biorąc pod uwagę wartość promieniowania UVB, można mieć mieszane uczucia.
Powszechnie uważa się, że solaria są niebezpieczne.
 Należy rozgraniczyć naświetlanie a opalanie oraz to, że obsługa nie ma pojęcia zazwyczaj jakie promieniowanie emitują lampy w ich solariach.
Jeżeli idziemy do solarium naświetlić się promieniami UVB ,
 to możemy mówić o korzystnym wpływie solarium. 
Natomiast jeżeli idziemy strzaskać się na heban, to raczej nie jest to korzystne dla organizmu.

Naświetlanie powinno wynosić jedynie 3-4 minuty.

 Czy znacie kogoś kto by tak korzystał z solarium, bo ja nie :) 
Pomarańczowe marchewy od razu idą na całość po 20 minut.

Sama chodziłam czasami na solarium, po ok.12 minut (mam ciemną karnację i dopiero po 12 min. miałam jakikolwiek efekt).
Od 2 lat nie korzystam, mam mieszane uczucia :) Najlepsza opalenizna to jednak ta ze słońca :)


Czy to wszystko oznacza,że dostarczymy witaminę D i wszelkie choroby świata nas nie złapią?

Niestety nie do końca. Nasz organizm to bardzo skomplikowana maszyneria.
Do pełnej harmonii potrzebuje wielu witamin, minerałów, białka, tłuszczy, węglowodanów i innych.

A o działaniu poszczególnych witamin, wpływie zdrowej diety na nasz organizm
musimy przekonać się jedynie wypróbowaniem wszystkiego na własnej skórze.

Ten kto to sprawdzi, na pewno będzie zaskoczony rezultatami :)
















1 komentarze: